Pełna wersja |
-Od razu rozpoczęliśmy walkę, aby ratować naszego tatę. Dokumentację medyczną konsultowaliśmy z lekarzami z całej Polski, a także z Niemiec Dla większości z nich guz, ze względu na umiejscowienie, nieoperacyjny... Pozostała droga leczenia to radioterapia i chemioterapia, możliwa dopiero po otrzymaniu wyniku z badania histopatologicznego, na który oczekuje się aż 3-4 tygodnie po wykonanej biopsji. Niestety po tym czasie, z uwagi na szybki wzrost guza radioterapia i chemioterapia może okazać się niemożliwa... - napisała rodzina na stronie zbiórki ( https://www.siepomaga.pl/tadeusz-markowski )
Operacja jest nierefundowana przez NFZ
-Na każdym kroku odbicie się od ściany i coraz gorsze informacje. W ostatnich dniach pojawiła się jednak nadzieja! Na naszej drodze spotkaliśmy jednego z najlepszych neurochirurgów w Polsce - doktora Libionkę, dla którego operacja częściowego wycięcia guza jest możliwa i daje ogromną szansę na uratowanie życia naszego taty. Niestety jest to operacja nierefundowana, by uratować tatę, w krótkim czasie musimy zebrać ok. 80 tysięcy złotych - jest to koszt operacji i leczenia w klinice w Kluczborku-.
-Tato do pojawienia się pierwszych objawów choroby był aktywny zawodowo, pracował na bardzo odpowiedzialnym stanowisku, jako dyżurny ruchu w PKP. W życiu codziennym zawsze pogodny i uśmiechnięty, z zamiłowania perkusista. Bardzo pracowity, zawsze chętny do pomocy innym, rodzinny i towarzyski. Mimo strasznej diagnozy tato ma siły, by walczyć. Razem mamy nadzieję i wierzymy, że jeszcze wiele wspólnego, rodzinnego życia przed nami. Za każde wsparcie i pomoc będziemy ogromnie wdzięczni! - napisała rodzina