Pełna wersja |
Pomysł instruktor Dagmary Wytrykus, choć mógł wydawać się nieco szalony, spotkał się z bardzo ciepłym odbiorem. Już podczas prób w sercach uczestników tego niecodziennego przedsięwzięcia zaczęło kiełkować nieśmiałe marzenie, że przygoda z tańcem wcale nie musi się kończyć. Występ okazał się wielkim sukcesem, i jeszcze tego samego dnia, w swoim przemówieniu, Wójt Gmina Żołynia, pan Piotr Dudek wyraził nadzieję, że może i w Żołyni powstanie zespół ludowy. To on właśnie nazwał nas po raz pierwszy "Żołyniakami". Nie trzeba było długo czekać na odzew - nasza pani kierownik, zwana przez członków zespołu Królową Matką Założycielką, tego samego dnia zaprosiła mieszkańców gminy na pierwszą, czwartkową próbę. Choć wydaje się, jakby to wszystko było wczoraj, Zespół Ludowy Żołyniacy przez ostatnie 12 miesięcy dokładał wszelkich starań, aby stale się rozwijać.
Koncert, który w niedzielę 10 listopada 2024 państwo obejrzeli, jest owocem naszej pracy, determinacji oraz przede wszystkim wielkiej pasji, którą każdego dnia na nowo w sobie odkrywamy. Mazur, drugi z tańców narodowych przygotowany na urodzinowy wieczór, to również taniec goszczący na salonach nie tylko w Polsce, ale i w innych europejskich krajach. Jest dostojny, pełen elegancji i lekkości, lecz wymaga od tancerzy większych umiejętności.
Zestawienie tych dwóch układów, następujących po sobie, nie jest przypadkowe - opowiadają one niejako historię zespołu, pokazując, że warto marzyć, ale przede wszystkim warto poświęcić swój czas i energię na realizację tych marzeń.
Paulo Coelho, brazylijski pisarz i poeta, powiedział: "O tańcu nie da się pisać, taniec trzeba tańczyć." Jest w tym więcej niż ziarnko prawdy - choćbyśmy próbowali ubrać w najznamienitsze słowa to, co dzieje się na scenie, i tak nie oddadzą one tego, co czują osoby, które na niej stoją. Programu koncertu to nie tylko jako sztukę pełną emocji, ale również historia, opowieść o naszych korzeniach oraz elementach tożsamości narodowej.
Zaprezentowane były również tańce i przyśpiewki śląskie. Począwszy od regionu cieszyńskiego. Choć nasz zespół stawiał swoje pierwsze kroki na Sali tanecznej, szybko przekonaliśmy się jednak, że integralną częścią wszystkich występów zespołów ludowych jest także śpiew. Uczy nas go wytrwale Jurek Tomczyk, a nasze umiejętności mieliśmy również okazję doskonalić podczas warsztatów z skrzypaczką i wokalistką Duetu SEKUNDa oraz góralką z krwi i kości, Wiolą Jakubiec, która odwiedziła nas już w Żołyni trzy razy. Przyszedł czas, by sceną zawładnęli także nasi soliści. Usłyszeć można było piękną wiązankę cieszyńską, która idealnie dopełnia układ taneczny..Wybrzmiał także sentymentalny, górniczy "Starzyk". Zwieńczeniem przygody ze śląskiem był zaśpiewany w duecie wesoły "Karlik". Można powiedzieć, że te ostatnie dwa utwory to swoisty hołd i wyraz uznania dla kultury śląskiej i Górnego Śląska, regionu w którym się wychowała nasza kierownik Zespołu, Dagmara Wytrykus.
Kolejnym układem tanecznym, który zespół przygotował na niedzielny wieczór była suita tańców rzeszowskich. Najbardziej charakterystyczne dla tego regionu są różnorodne polki, które zazwyczaj rozpoczynają się od tradycyjnej przyśpiewki. Tańce z tego obszaru odznaczają się żywym tempem i dużą ruchliwością, ale też swego rodzaju swobodą, co czyni je spontanicznymi i bardzo naturalnymi. Musimy przyznać, że na pierwszych zajęciach jedyną osobą, która radziła sobie z polką, była nasza pani choreograf, a nie my. Początki były trudne, nogi plątały się niemiłosiernie, a zatańczenie w tempie bez pomyłki graniczyło z cudem. Coraz bardziej odkrywamy jednak, że tańce z naszego regionu, mimo tego, że wymagające, są dla nas powodem do dumy i tańczenie ich sprawia nam naprawdę dużo frajdy.
Do tańca i śpiewu potrzebna jest muzyka, do walczyków, chodzonych, sztajerów, tramli czy na polek musi ktoś podegrać…. Żołyniacy mają to szczęście, że mogą występować do muzyki na żywo, a to wszystko dzięki niesamowitej kapeli naszego zespołu. Kapeli za którą odpowiada Marcin Niemiec. To on scala, pracuje i ćwiczy z naszymi wspaniałymi muzykami. Marcin początkowo przyszedł do zespołu tańczyć. Jednak szybko się okazało,że jego miejsce jest zupełnie inne, pomimo iż tancerz z niego bardzo dobry. Zresztą, można się było o tym przekonać w polce finałowej. Ale wracając do muzyki. To Marcin opracowuje muzycznie utwory i suity, które zespół chce zaprezentować. Jest on pierwszą osobą,która słyszy pomysły i wizje artystyczne kierownika i choreografa i co najważniejsze pomaga Dagmarze je zrealizować.
To dzięki ich współpracy można podziwiać tak wspaniałe i dopełniające się aranżacje muzyczne i choreografie. Po występie kapeli, która zaprezentowała sztajera, półkę i oberka, Wysłuchaliśmy utworu "Świeci miesiąc świeci". To jedna z najbardziej wzruszających łowickich piosenek wraz z nostalgicznym tańcem na boso i w zwiewnych halkach od razu przywiodła na myśl skojarzenia z nocą świętojańską. Opowiada jednak smutną historię utraconej miłości, która porusza najczulej wszystkie struny w sercu. Większość ludowych przyśpiewek jest o miłości, o zabawach, o zalotach, o życiu codziennym. Posłuchajmy kilku charakterystycznych dla naszego regionu przyśpiewek.
Ci z was, którzy zdążyli już poznać Żołyniaków, doskonale wiedzą, że lubią zaskakiwać. Nie przestają planować kolejnych działań i projektów, ponieważ chcą się stale rozwijać. Dlatego po widowisku nie usiądą na laurach. W następnej kolejności chcą wziąć się za suitę żywiecką. Tańce górali Żywieckich, są zupełnie inne niż te, które znamy w naszym regionie, a ich przygotowanie będzie wymagało wiele pracy i wyrzeczeń. Przedsmakiem tego na koncercie była wiązanka przyśpiewek góralskich, z akompaniamentem i solo kierownika kapeli na fujarce oraz smyczków. Nie urywamy, że rozbudziła ciekawość publiczności i na pewno sprawi, że wrócimy na kolejny koncert by sprawdzić, jak udało im się zmierzyć z "Żywcem". Koncert nie może obejść się bez " Lublina"! To pierwszy układ, który grupa wzięła na warsztat niemal od razu po założeniu zespołu, a niecałe trzy miesiące później zatańczyli go właśnie na scenie.w Gminny Ośrodku Kultury w Żołyni debiutując podczas koncertu noworocznego. Tańce lubelskie są bardzo zróżnicowane, ale odznaczają się prostotą ruchów i swoistą lekkością. Są wesołe i wdzięczne, towarzyszą im przyśpiewki. Uroku dodają im kolorowe i fantazyjne stroje krzczonowskie, w których wystąpili tancerze.
Finałem koncertu była wścieka polka z okolic Rzeszowa, oczywiście w wykonaniu całego zespołu. To był piękny koncert, który zgromadził publiczność licząca niemal 400 osób. Było wiele wzruszeń i łez oraz uśmiechu i radości.